Mokro, zimno i ciemno
Mając do wyboru udział w imprezie typu KJS lub start w sprincie zawsze wybrałbym to pierwsze. KJS to więcej prób i konieczność ciągłego przemieszczania się między nimi. Książka drogowa, punkty kontroli czasu i komasacje. Dzieci machające na dojazdówkach. Namiastka prawdziwego rajdu. Zdarzają się oczywiście wyjątki, a jednym z nich był ubiegłotygodniowy 5 SJS MaxiOes7 w Zembrzycach.
Chociaż impreza była organizowana jako KJS, to prawdę mówiąc było to zrobione nieco na siłę. Jeśli chodziło o przyciągnięcie załóg, którym brakowało pieczątek niezbędnych do zdobycia licencji rajdowej, to… w moim przypadku zadziałało, bo na sprint do Zembrzyc w sobotni poranek byłoby mnie niezwykle trudno wyciągnąć. Na imprezę składały się teoretycznie 3 przejazdy 2 odcinków, ale próby różniły się od siebie jedynie kierunkiem objeżdżania wysepki. Idąc tym tropem, każda impreza na torze Fiata ze startem równoległym mogłaby być KJSem. Niestety w Zembrzycach startować można było tylko pojedynczo, więc przyjęty format imprezy przekładał się na pięciokrotną konieczność długiego oczekiwania na kolejny przejazd. Na szczęście organizatorzy zadbali o możliwość opuszczenia samochodu w pobliżu biura zawodów i przygotowania sobie gorących napojów.
Sama próba nie była techniczne trudna. Normalnej szerokości droga pozostawiała sporo miejsca na korektę błędów, których popełnianie kosztowało sporo czasu, ale niewiele pieniędzy. Była to sytuacja raczej rzadko spotykana w ramach cyklu SJS, którego trasy rzadko wybaczają błędy. Największą trudnością był stan nawierzchni, który zmieniał się z przejazdu na przejazd. Na początku zawodów asfalt wciąż pokrywały resztki śniegu i lodu, a ostatnia „pętla” przebiegała już w zasadzie po suchej nawierzchni. Dobór opon był w tym przypadku kluczowy, a doświadczenie nie do przecenienia. Na dodatek ostatni odcinek specjalny był rozegrany już po zmroku. Kto wcześniej nie miał okazji do sprawdzenia swoich umiejętności w ciemnościach, z pewnością zapamięta ten pierwszy raz… szczególnie jeśli był zdany na seryjne światła, które w warunkach rywalizacji sportowej oświetlają wszystko oprócz rzeczy, którą chcemy akurat zobaczyć. Być może właśnie to było największą atrakcją ostatniej rundy SJS.
W kilku miejscach pisałem już, że zimowe imprezy nie należą do łatwych i to dla każdej ze stron. Organizatorzy modlą się o śnieg, żeby przyciągnąć więcej załóg. Załogi modlą się o śnieg, bo oczyma wyobraźni widzą Rajd Szwecji. Spada dużo śniegu, który na drugiej pętli zamienia się w lód i większość zawodników leczy się z chęci startu w zimowych imprezach. W Zembrzycach było pod tym względem dużo łagodniej, bo jedynie mokro, zimno oraz trochę za długo.
Więcej:
wyniki zawodów 5 SJS MaxiOes7 (niekompletne)
wyniki cyklu SJS MaxiOes7