Długa i kręta droga do Walimia
Od dawna nosiłem w sobie pomysł projektu pokazującego czarno na białym jak długa i kręta jest droga do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, ale dopiero niedawno poczułem w sobie na tyle siły i determinacji, żeby podjąć próbę jego realizacji. Oczywiście podstawowym pytaniem, a jednocześnie przeszkodą, pozostaje kwestia finansowania całego przedsięwzięcia, ale z drugiej strony o to właśnie mi przede wszystkim chodzi: o pokazanie z jakimi kosztami trzeba się zmierzyć chcąc pomachać ze środka samochodu rajdowego znajomym na odcinku specjalnym.
Z racji tego, że nie bez powodu (choć w ramach żartu) założyłem kiedyś fanpage No Budget Rally Team, możecie się spodziewać budżetu przeznaczonego na całe przedsięwzięcie ograniczonego do minimum i pochodzącego w całości z rodziny 500+ lub ze środków Totalizatora Sportowego, oczywiście tylko w razie wygranej. Innymi słowy, będę jeździł za państwowe co jest żywym dowodem na hashtag dobra zmiana… To był żart. Ostatnio czytałem gdzieś, że Niemcy nie łapią zbyt dobrze ironii i trzeba im ją metkować, więc na wszelki wypadek wolę wspomnieć. Być może czytają to jacyś przedstawiciele ukrytej opcji w piątej kolumnie, wszak mieszkam w Katowicach. Tak, to też był żart.
Wracając do tematu, projekt będę tak naprawdę finansował sam, bardzo skrupulatnie podchodząc do wydatków i publikując tutaj ich stan. Jeśli natomiast jakimś cudem w trakcie trwania mojego projektu znajdą się firmy lub osoby chcące go wesprzeć, niezwłocznie o tym poinformuję. Poniesione wydatki będę dzielił na konieczne, prawdopodobne i dobrowolne, żeby nie malować drogi po licencję stopnia R w zbyt ciemnych, ani zbyt różowych barwach. Postaram się uwzględniać każdą złotówkę wydaną w związku ze zdobywaniem licencji, łącznie z kosztami mycia przed zawodami i ponadprogramowymi posiłkami.
Dzisiaj zacznę od punktu zero, który w moim przypadku oznacza posiadanie 25-letniej Hondy Civic w specyfikacji zgodnej z homologacją N-5356, wyposażonej w klatkę zgodną z załącznikiem J wykonaną przez Baran Auto Serwis, jeden zestaw fotel + pasy z aktualną homologacją FIA, jeden zestaw fotel + pasy z wygasłą homologacją FIA, gaśnicę 2kg, połowę elementów gumowych zawieszenia wymienionych na poliuretanowe firmy Strongflex, drugą połowę tej samej firmy czekającą na wymianę w woreczkach oraz w miarę świeże ogumienie Hankook Ventus V12 Evo K110 195/50/15 na stalowych felgach w bardzo kiepskim stanie wizualnym. Jak sami widzicie, samochód jest ukończony w najlepszym razie w połowie. Jego zaletą jest to, że póki co jeździ niezawodnie. Nie jest przesadnie szybki, ale bardzo lubię go prowadzić (niemal codziennie jeżdżę nim do pracy), jest ze mną już od 7 lat i obiecałem mu start w „dużym” rajdzie. Żeby oszacować wartość mojego punktu zero próbowałem znaleźć podobną rajdówkę w sieci. Samochód seryjny w podobnym do mojego stanie stanowiący bazę do wspomnianej homologacji to koszt co najmniej 5000. Modyfikacje to mniej więcej drugie tyle. Warto jednak pamiętać, że do zdobywania licencji wystarczy jakikolwiek samochód z ważnym badaniem technicznym i ubezpieczeniem OC. Stąd koszt zakupu i/lub przygotowania samochodu można przesunąć do momentu zdobycia wymaganych punktów za starty w KJS.
Ponieważ punkt zero jest również istotny, dzisiaj napiszę parę słów o wyborze podstawowego rajdowego narzędzia, czyli rajdówki. Moim zdaniem rozpoczynając przygodę ze zdobywaniem licencji dobrze jest przemyśleć kwestię samochodu, który ma Wam służyć później do nawijania kilometrów w rajdach okręgowych, a być może również w Mistrzostwach Polski. Można do tego podejść dwojako (z podpunktami):
1a. W KJS startujecie tym co macie, a potem przerabiacie to coś na rajdówkę. Wiecie co siedzi w Waszym samochodzie i znacie jego zachowanie na drodze. Problemem może być ewentualny brak homologacji FIA i konieczność startu w klasie Open od poziomu rajdów okręgowych – dlatego warto zapoznać się z tą listą. Znajdziecie tam modele, którymi na pewno można startować w rajdach. Pamiętajcie, że po przystosowaniu samochodu do rajdów nie będziecie mieli już gdzie wpiąć fotelików dla dzieci. Możecie za to wozić je w fotelu kubełkowym, o co będą co rano gorąco prosić. Tak czy inaczej, prędzej czy później czeka Was zakup cywilnego samochodu – warto pomyśleć o takim samym, jak przerobiony na rajdówkę. Wyjaśnienie w następnym punkcie.
1b. Podobna, lecz odwrotna sytuacja: w KJS startujecie tym co macie, a po zrobieniu licencji kupujecie drugi taki sam samochód, ale już przygotowany do rajdów. Nie znacie co prawda jego historii ani stanu technicznego, ale oszczędzacie sporo czasu (często również pieniędzy) na budowę od podstaw. Tak jak w poprzednim punkcie znacie zachowanie samochodu, a dodatkowo macie Waszego „starego” cywila do zapoznania z trasą (rajdówką nie można) oraz pełniącego rolę dawcy w razie przygód podczas rajdu. Wbrew pozorom to dość przydatne.
2a. Idziecie grubo, czyli inwestujecie w gotowy samochód rajdowy z homologacją, którym chcecie się ścigać docelowo w RSMP (ewentualnie budujecie go od podstaw). W KJS organizowanych na odcinkach drogowych uczycie się jego zachowania w warunkach bojowych oraz poznajecie jego kaprysy techniczne. Później gładko przechodzicie do startów w rajdach wyższego szczebla nie musząc nic zmieniać w samochodzie. Zapoznanie jeździcie tym co macie, co czasami może być mylące – każdy samochód inaczej zachowuje się na drodze i gładka droga w Waszym SUVie z adaptacyjnym zawieszeniem może okazać się bardzo dziurawa dla rajdówki.
2b. Kupujecie 2 nowe samochody, do pierwszego z nich wstawiacie od razu kit (z ang.: zestaw) do przebudowy na rajdówkę. Drugi służy Wam do zapoznania z trasą i upalania. Potem kupujecie jeszcze jeden używany na wszelki wypadek (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Na pierwszym rajdzie rozbijacie wszystkie 3. Kupujecie kolejne. Na pewno nie czytacie tego artykułu, bo opłacacie swój własny sztab doradczy, poza tym i tak wiecie wszystko najlepiej. Takie przypadki się zdarzają.
Osobiście wybrałem wariant 1a i czasami wożę starszego syna do przedszkola rajdówką. Nie wiem czy jest to najtańsze rozwiązanie. Zaletą jest rozłożenie wszystkiego w czasie i brak konieczności wykładania na stół relatywnie grubej gotówki. Biorąc pod uwagę możliwość, że w trakcie robienia licencji odwidzi się Wam cała przygoda z rajdami, wybór wariantów 1a i 1b gwarantuje Wam brak niepotrzebnej rajdówki na parkingu. Warianty 2a i 2b są oczywiście rozsądne, ale wymagają sporych nakładów finansowych. Punktem 3 byłoby wypożyczenie samochodu, ale nie mam pojęcia z jakimi wiązałoby się to kosztami. Chętnie zaprezentuję porównawczo oferty różnych stajni i warunki na jakich świadczą swoje usługi.
Podsumowując pierwszy odcinek serialu, do tabelki nie musielibyśmy wpisywać w zasadzie nic przy założeniu, że mamy samochód i chcemy się nim ścigać. Ponieważ jednak bazuję na swoim własnym przypadku wpisuję co następuje:
Konieczne: 0 zł
Prawdopodobne: 5000 zł (samochód bazowy)
Dobrowolne: 10000 zł (samochód bazowy + połowiczne przygotowanie)
PS. Jutro kolejny odcinek po dzisiejszym starcie w KJS Wiosna.